Warto zobaczyć owszem. "Lot ...' trochę inna tematyka, tylko miejsce podobne, więc skojarzenia nasuwają się same. Po seansie byłbym skłonny dać tej produkcji 9/10, po kolejnym seansie obniżam na 8/10.
Mocne i ciekawe kino, ale patrząc z boku nabierając większej perspektywy (pewnie się czepiam) banalny i mydlany motyw robienia ludziom dobrze jako myśl przewodnia filmu jest mocno wytartym schematem. Takie prosty przekaz nijak pasuje do złożonej fabuły filmu.
Innym mankamentem tego filmu (też pewnie się czepiam) jest dla mnie irytująca niespójność fabuły. Skoro facet widzi przyszłość, to dlaczego dzieje się to drugi raz? Co mam na myśli, otóż Jack w przyszłości bada okoliczności swojej śmierci. Dostaje informację, że przed śmiercią pomógł dobrać terapię dla dziecka i wykrzyczał nazwiska trzech pacjentów doktora podczas ostatniej terapii. Sugeruje to, że w rzeczywistości która (nazwijmy to) już była lub raczej nastąpić musi, Jack już raz wybiegał w przyszłość, czyli to co widzimy na ekranie jest drugą próbą zmiany biegu wydarzeń. Dla mnie ten zabieg niepotrzebnie komplikuje i tak zawiłą i niejdnoznaczną fabułę filmu. Wprowadza dodatkowe możliwości interpretacji i to dosyć złożonych interpretacji, ocierających się o religię (np. wątek odkupienia) lub nawet filozofię (np. teorie postrzegania czasu), o co nie posądzałbym reżysera.
Z innej beczki fajna rola drugoplanowa Daniela Craiga, Keira Knightley średnio na jeża, Brody conajmniej na poziomie, choć nie jest to jego najwybitniejsza kreacja. Reżyser bał się dłużyzny podczas scen miłosnych, ponieważ rzekomo widzowie nie lubią nagości - polemizowałbym, choć sceny miłosne dość drętwe nawet w scenach alternatywnych. Obejrzałem na YT zakończenia alternatywne i chwała reżyserowi za to, że wybrał to zakończenie które zmontowano w orginale, bo alternatywne dosadnie wyjaśniały całą zagdkę filmu, a tak niedopowiedzanie idealnie tutaj pasuje.
Dużo napisałem na minus, ale cóż to łatwiej się zapamiętuje :) co nie zmienia faktu, że film zasługuje dla mnie na solidną ocenę 8/10

PS.
Co do tłumaczeń tytułu, temat wałkowany wielokroć i zazwyczaj staje tutaj po stronie tłumaczy. Dosłowne tłumaczenie nie zawsze pasuje do treści filmu i co więcej często jest mało 'chwytliwe' i utrudnia jego promocję. W tym konkretnym przypadku jakby film miał tytuł dosłowny tj. 'Kaftan' / 'Kaftan bezpieczeństwa' sugeruje widzowi, że prawdopodobnie będzie miał do czynienia z krwawym slasherem. 'Obłęd' przynajmniej przypomina tytuł thrilleru bądź czegoś dramatopodobnego. I tak nic nie przebije tłumaczenia 'The Raptile' >> 'Kobieta wąż', po co oglądać taki film którego zagadkę zdradzono już w tytule? :P